Przedsiębiorstwo Transportowe Zlín-Otrokovice (DSZO) bez sukcesu w poszukiwaniach producenta nowych trolejbusów. Pierwszy przetarg zakończył się unieważnieniem postępowania, a drugi – ukaraniem zamawiającego. Sprawa ciągnie się już od lata 2023 roku, a wszystko za sprawą niechęci na otwarcie rynku na zagranicznych producentów.
Przedsiębiorstwo Transportowe Zlín-Otrokovice (DSZO) od roku stara się znaleźć producentów 25 nowych trolejbusów bateryjnych zarówno w wersji 12-metrowej, jak i przegubowej. Przedmiot zamówienia obejmuje dostawy 16 trolejbusów o długości 12 m i dziewięciu trolejbusów przegubowych. Pojazdy mają być klimatyzowane. Zamawiający wymaga baterii umożliwiających przejazd do 12 km poza siecią trakcyjną. Przewidziano też rekuperację – odzysk energii w czasie hamowania.
Pierwszy przetarg ogłoszono latem 2023 roku. Przedsiębiorstwo komunikacyjne ostatecznie unieważniło postępowanie. Warunki przetargu zakwestionowała spółka Cegelec as jako część grupy Škoda. Czeski Urząd Ochrony Konkurencji Gospodarczej (ÚOHS) przyznał nawet rację skarżącemu się oferentowi, jednak firma transportowa ze Zlinu odwołała się od tej decyzji i nie czekając na bieg sprawy, unieważniła konkurs.
Nowy przetarg rozpisano już w lutym 2024 roku. W kwietniu zamknięto termin składania ofert. Również i tym razem zakwestionowano warunki. Do zapisów przetargu odwołała się Bozankaya, która usilnie próbuje wejść na czeski rynek. Urząd Ochrony Konkurencji Gospodarczej po raz kolejny zwrócił uwagę na niezgodność warunków z prawem i w połowie sierpnia podjął w pierwszej instancji decyzję o unieważnieniu nawet powtórzonego przetargu. Mimo odwołania firmy transportowej, w tzw. apelacji podtrzymano decyzję, przez co DSZO będzie musiało po raz trzeci rozpisać przetarg na nowe trolejbusy.
Jak nie dopuścić firmy Bozankaya
Jak podaje
cs-dopravak.cz, przebieg całego postępowania o udzielenie zamówienia i późniejszej apelacji stanowią prawdopodobnie najdziwniejszy pokaz wymiany „argumentów”, jakiego dopuścił się którykolwiek z czeskich przewoźników miejskich w postępowaniu przed Urzędem Ochrony Konkurencji Gospodarczej. Dlatego sprawa zasługuje na bliższe przyjrzenie się.
Bozankaya nie podnosiła w odwołaniu tylko jednego konkretnego punktu, ale aż dziesięć warunków – od ustalenia kryteriów kwalifikacji, przez niejasne preferencje dla rozwiązań technicznych, które obecnie są oferowane na rynku wyłącznie przez firmę Škoda Electric (i jej partnerów), po ustalenia umowne. Urząd w ramach śledztwa zajmował się kilkoma kwestiami jednocześnie, ale ostatecznie wystarczyło, że udowodnił, że warunki zostały postawione niezgodnie z prawem już w pierwszym kwestionowanym punkcie.
Potencjalni oferenci zakwestionowali najpierw w ramach tzw. sprzeciwu warunki postępowania, które Przedsiębiorstwo Transportowe Zlín-Otrokovice odrzuciło. Stąd oferenci zwrócili się do Urzędu Ochrony Konkurencji Gospodarczej. W tym czasie zamawiający dopuścił się zmiany na własną korzyść – dopiero po złożeniu sprzeciwu umieścił w warunkach postępowania klauzulę, która nie pozwala firmom z wybranych krajów, w tym Turcji, gdzie Bozankaya ma swoją siedzibę, do wzięcia udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia. Tak zasadnicza zmiana postępowania o udzielenie zamówienia, znacząco zawężająca krąg potencjalnych oferentów, musi zostać dokonana z mocy prawa w taki sposób, aby wyznaczony został nowy termin składania ofert. Zamawiający jednak nie postąpił w ten sposób, tylko wrzucił do warunków przetargu niezwykle rygorystyczny wymóg w postaci konieczności objaśnień do dokumentacji przetargowej. Później zamawiający domagał się unieważnienia postępowania przed urzędem właśnie na tej podstawie, że spółka Bozankaya nie może ponieść szkody, jeżeli „nie spełnia warunków określonych w postępowaniu o udzielenie zamówienia”. W opinii urzędu, krok ten uznano za próbę zaszkodzenia konkurencji i próbę zablokowania firmie Bozankaya możliwości wzięcia udziału w przetargu.
Przetarg jednak nie dla wszystkich
Przedsiębiorstwo Transportowe Zlín-Otrokovice (DSZO) w postępowaniu Urzędu Ochrony Konkurencji Gospodarczej domagało się ostatecznie unieważnienia postępowania ze względu na błędy i niedociągnięcia proceduralne. Sednem sporu stał się ostatecznie warunek przetargu na kwalifikację techniczną, w którym DSZO domagało się oddzielnej kwalifikacji dla trolejbusów przegubowych i standardowych. W efekcie organ wezwał zamawiającego ze Zlinu do wskazania podmiotów, które jego zdaniem są w stanie spełnić taki warunek. Zdaniem odwołującej się Bozankaya jedynie producenci Škoda Electric, SOR Libchavy i Solaris Bus&Coach teoretycznie mogliby spełnić wspomniany warunek. Zostało to następnie udowodnione przez Urząd w ramach dochodzenia. Pozostali producenci wskazani przez DSZO w pierwszej turze (HESS oraz Tram for Envi) nie spełnili postawionych warunków. W ramach dalszej obrony DSZO rozszerzyło listę o 24 dostawców z całego świata, którzy rzekomo spełnialiby stawiane w przetargu warunki.
Jak jednak wykazała późniejsza analiza strony przeciwnej, z wymienionej listy, tylko pięć firm było co najwyżej producentami sprzętu elektrycznego, a nie pojazdów. W dodatku część nie produkowała nawet wyposażenia do trolejbusów. Dwie z firm były przedstawicielami białoruskich marek, którym ze względu na antyrosyjskie sankcje nie wolno dostarczać towarów do UE, trzy reprezentowały marki ukraińskie, z których dwie obecnie nie produkują trolejbusów ze względu na produkcję na potrzeby działań wojennych, a jedna nigdy nie oferowała trolejbusów przegubowych. Na liście znalazły się także trzy firmy z Ameryki Północnej i Południowej, które nigdy nie dostarczyły do Europy trolejbusów. Na liście nie zabrakło również konsorcjum Škoda Electric, SOR i Solaris Bus & Coach oraz możliwe, że dla wywołania wrażenia wielkości rynku, firmy GANZ-Škoda, która jest w 100% własnością Škoda Electric. Interesująca była także próba przekonania Urzędu o możliwości dostaw trolejbusów przez trzy firmy, które nigdy wspólnie nie produkowały tego typu taboru.
Z 24 podmiotów pozostała tylko jedna firma, która teoretycznie mogła by być brana za konkurencję w przetargu dla czeskich producentów, a mianowicie szwajcarski HESS. Jednak nawet ten producent nie mógłby udokumentować wymogu o dostawach w przeszłości aż 12 mln wozów.
Ostatnią deską ratunku firmy transportowej ze Zlinu było podparcie się przetargiem w Budapeszcie, gdzie o udział starało się czterech producentów, co miało świadczyć o dużym rynku tego typu pojazdów. Różnica była jednak taka, że firmy starały się dopiero o dopuszczenie do udziału w konkursie, a zamawiający określił warunki kwalifikacji podmiotów nie tylko na podstawie wykazania produkcji trolejbusów ale także autobusów czysto elektrycznych. Również i w tym aspekcie okazało się, że nawet Węgry Orbána wykazują się większym rozsądkiem w ustalaniu uczciwych warunków udziału w postępowaniach przetargowych niż lokalny czeski przewoźnik.
Czesi kochają Skodę
Na uwagę zasługuje jedna z wypowiedzi, którą pozyskał w procesie Urząd. Firma Medcom wyraziła w całej sprawie przekonanie, że „rynek w Republice Czeskiej jest zdominowany przez jeden silny podmiot, zaś zamawiający starając się zapewnić temu podmiotowi powodzenie w przetargu, pomagają to osiągnąć na różne sposoby, czy to unieważniając postępowania przetargowe, czy to wykluczając innych uczestników postępowania przetargowego”. Ostatecznie, w konkluzji do sprawy, Urząd przyznał rację tej opinii.
DSZO ogłosiło od 2010 roku dwanaście przetargów na dostawę nowych pojazdów transportu publicznego. Poza jednym wyjątkiem, we wszystkich konkursach udział brał tylko jeden oferent.